Od zawsze lubiłam bardziej piec niż gotować. Tkwię w przekonaniu, że piecyk wyręcza mnie w 3/4 całej roboty. Dodatkowo nie muszę przy nim stać, mieszać czy pilnować, sam daj znać kiedy danie jest gotowe. I to mi pasuje! Ale jak to się stało, że nauczyłam się pysznie gotować i nie spędzać przy tym połowy dnia w kuchni?
W dzieciństwie
To był czas, kiedy kuchnia należała do mojej mamy. Ona grała w niej główną rolę, miała pomysły na menu dla całej rodziny, choć nie stawała na drodze naszej kreatywności w kuchni. Pamiętam, moje dwa specjały. Pizzę na grubym drożdżowym cieście, którą po raz pierwszy zrobiłam w wieku trzynastu lat i tak robię ją do dziś. Nadal korzystam z tego samego przepisu na drożdżowe ciasto, choć nieco udało mi się już okiełznać jego grubość. Drugi specjał to ciasto o znajomej nazwie „ptasie mleczko”. Z biszkoptem pomagała mi mama, jeszcze do niedawna miałam problem ze zrobieniem naprawdę dobrego – mokrego i miękkiego biszkoptu, ale to się zmieniło po zrobieniu tego tortu urodzinowego. Warstwę tytułowego „ptasiego mleczka” robiłam sama. To było połączenie ubitej śmietanki 30% z ostudzoną, gęstą galaretką. Znacie to ciasto?
Na swoim
W końcu przyszedł czas, kiedy sama decydowałam co i kiedy jem. Kończyło się to różnie. W wynajmowanych mieszkaniach kuchnie nie zawsze były kompletnie wyposażone. Pamiętam jak kilka lat mieszkałam na krakowskim Kazimierzu bez piekarnika, choć nie to było jego największą zmorą. A i jadłospis z początku miesiąca potrafił drastycznie różnić się od tego z końca, z wiadomych względów. Poza tym wtedy gotowanie i pieczenie nie miała takiego znaczenie, jakie ma dla mnie dziś. Dlaczego?
Potrzebowałam czasu i spokoju.
W moim przypadku te dwa czynniki okazały się najważniejsze, abym w to co robię w kuchni wkładała serce,
a od tego już tylko krok do kulinarnego sukcesu. To z pozoru ważne „bycie na swoim” stało się stanem faktycznym dopiero jakieś 2 lata temu, a przecież od rodziców wyprowadziłam się znacznie wcześniej. Dlaczego zajęło to tyle czasu? Stworzenie własnej kuchni, nie tylko z poziomu lodówki, ale tak od podstaw – projektu, układu, który ma ogromne znaczenie dla komfortu pracy i chęci spędzania w kuchni czasu, co pozwoliło mi poczuć prawdziwy zew do gotowania i pieczenia. Choć nadal na pierwszym miejscu jest pieczenie! Dlatego dziś chcę się podzielić jednym z moich ulubionych przepisów na pieczone bajgle.
PIECZONE BAJGLE / SŁODKA CHAŁKA
- 550g mąki pszennej
- szczypta soli lub 1/2 szklanki cukru pudru (w zależności czy robię bajgle czy chałkę na słodko)
- 30g świeżych drożdży
- 35g masła
- 35g margaryny
- 350 ml ciepłego mleka
- jajko*
*Do posmarowania bajgli przed pieczeniem. Można je zastąpić cukrem pudrem z wodą.
PRZEPIS: W misce łączę suche składniki razem – mąkę z solą. Z tego samego przepisu robię też chałkę tylko sól zamieniam na cukier puder. W garnku podgrzewam mleko do ok. 37 stopni i wrzucam drożdże. Odstawiam na chwilę, aby w międzyczasie rozpuścić masło z margarynę w jednym naczyniu. Czekam chwilę, aż ostygnie
i łączę wszystkie mokre składniki. Następnie wlewam mokre składniki do suchych i mieszam drewnianą łyżką do połączenia się wszystkich składników.
Odstawiam w specjalnej misce, która sama odbija gdy ciasto jest gotowe. Nastawiam ją dwukrotnie na odbicie. Taką miskę można zastąpić odstawieniem ciasta na 1-2h, aby dwukrotnie zwiększyło swoją objętość.
Z powstałej masy wychodzi 8 bajgli lub 2 chałki. Ciasto dzielę na 8 kawałków, a każdy z nich na 2 części.
Z każdej części formuję rękoma ok. 20-25cm walec i 2 tak uformowane części zaplatam razem. Zaplecione bajgle przekładam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, smaruję wierzch każdego jajkiem lub cukrem pudrem wymieszanym z wodą. Wstawiam do nagrzanego piecyka do 180 stopni bez termoobiegu na 20 minut.
Tak przygotowane bajgle serwuję na śniadanie/kolację w dwóch wersjach:
NA SŁODKO: z musem bananowo-kokosowym z Chia, kawą oraz dżemem.
MUS BANANOWO-KOKOSOWY Z CHIA:
- 1 banan
- 1 puszka mleczka kokosowego
- 1,5 łyżki wiórków kokosowych
- 1,5 łyżki masła orzechowego
- 1,5 łyżki nasion Chia
Banany, mleczko kokosowe, wiórki kokosowe oraz masło orzechowe blenduję razem. Następnie wrzucam Chia
i czekam chwilę, aż napęcznieją. Do dekoracji używam świeżych owoców i amarantus ekspandowany.
NA SŁONO: grillowane z mozarellą, chorizo, papryką, gorgonzolą, pomidorem do tego owocowa herbata i słodko-kwaśny dip. Tak naprawdę można do środka wrzucić to, na co ma się ochotę lub co jest w lodówce
+ dużooooo sera.
SŁODKO-KWAŚNY DIP:
- 2 łyżki majonezu
- łyżka ketchupu
- łyżeczka musztardy
- łyżeczka miodu
- łyżeczka oliwy
- 1/2 łyżeczki sosu balsamicznego
CIEKAWA JESTEM WASZYCH ULUBIONYCH DAŃ, PIECZONE CZY GOTOWANE?