


Forsowanie własnej racji uwielbiamy nazywać drogą do kompromisu i idealnych relacji, niejednokrotnie strategia ta okazuje się potęgować z początku niewinną różnicę zdań. Sypialnia jest jednym z takich miejsc, w którym zaczynamy i kończymy sieć naszych codziennych kompromisów. Rano licytując się kto zrobi śniadanie, a wieczorem planując kolejny dzień.
Przeplatające się codzienne sytuacje z ważnymi, życiowymi potrzebami można rzec tworzą własną układankę… On szanuje naszą prywatność i intymność. Ona wszędzie poszukuje przestrzeni, jasności i ciepła. Najchętniej spałaby i żyła z pootwieranymi oknami i drzwiami. Z okien pozrywałaby firanki, ewentualnie założyła panele firankowe podobne jak w salonie
Zobacz również: Salon w szarościach
Z szacunku do wzajemnych preferencji i upodobań zrodził się kompromis w ich sypialni, a jego efektem jest małe odświeżenie aranżacji.
Kompromisem nietkniętego okna, z mleczną firanką i ciemnymi zasłonami, chroniącymi dla niego ważną kameralność, ona wprowadziła do sypialni więcej bieli.
Bieli w postaci pikowanej narzuty na łóżko, biurka z nadstawką i lustra. Klasyczne, czarne dodatki przygasiły jaskrawość sypialnie oraz dodały jej elegancji. Efekt ciepła i przytulności wzmocniło sztuczne futerko rzucone na podłogę, klimatyczne lampki i nieoczekiwanie czekoladowe ściany.
Zobacz również: Tajemnice kolorów
Kompromis to nie “urabianie” partnera/-ki pod z góry postanowione kwestie. To włączanie drugiej osoby w proces decyzyjny, pytanie o jej/jego zdanie. Pozwalanie na wyrażanie opinii i współdecydowanie.
Kompromis to Twoi bliscy: mąż, żona, partner, narzeczona. Wstajesz obok nich i kładziesz się z nimi! Ich poglądy, gusta i upodobania z goła odmienne od Twoich to Wasza codzienna sieć kompromisów. Brak porozumienia w sypialni, kuchni czy łazience wynikać może z silnego charakteru czy dotychczasowego wychowania. Wówczas jednak zamiast budować nowy plan i porządek dnia od najbardziej prozaicznych oraz egzystencjalnych czynności jak wypracowany system korzystania z łazienki, parzenia kawy czy wychodzenia z domu, warczycie na siebie. Pytanie czy warto? Kto powinien ustąpić?


Zamiast kombinować czy planować niezbyt udane niespodzianki włącz bliskich do zmian, poczekaj na propozycje innych, czasami daj się przekonać, a dla rzeczy które od dawna przeszkadzały wspólnie poszukajcie nowego miejsca.
Przy współdziałaniu częściej usłyszysz miłe słowo czy komplement. Czynnie włączając kogoś w pozytywne zmiany chociażby aranżacji mieszkania, osoba ta staje się częścią tych zmian, a każdy lubi być dumny ze swojego dzieła. Wówczas w nowym otoczeniu i okolicznościach czujesz się dobrze Ty, jak i pozostali domownicy. Czy nie taki miał być właśnie efekt Twoich zmian?